Page 345 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 345

Minęło sporo czasu, nim pan Adam Rozenberg zorientował się, że Niemiec, który
                   obiecał mu szczeniaka, stroi sobie kpiny. Dwudziestoczteroletni wysoki młodzian,
                   który nosił mundur SS z opaską przedstawiającą białą trupią czaszkę na czarnym
                   tle na ramieniu, chodził po getcie ze swoim psem tropiącym, przeprowadzając
                   ważne rewizje i obławy. Początkowo budził w Adamie strach, nie tyle ze wzglę-
                   du na przerażający mundur, co sam wygląd, młodość i wzrost. Przypominał
                   Mietka.
                      Także SS-mańskiego psa, który wabił się Churchill, pan Adam traktował z rezer-
                   wą. Do czasu bowiem pies przypominał Sunię i nie bacząc na wszystko, wydawał
                   się równie fascynujący. Zdarzało się, że pan Adam mimowolnie podchodził do
                   zwierzęcia i nie szczędził mu pieszczot, jak zwykł to robić z własnym psem. Aż
                   zawiązała się pomiędzy nimi przyjaźń, która w końcu doprowadziła do zbliżenia
                   z psim panem. To sprawiło, że Adamowi została przydzielona kolejna funkcja
                   w Kripo: zajmowanie się psem – mycie, szczotkowanie, karmienie i dbanie o niego,
                   gdy pan musiał udać się do miasta. Wraz z funkcją pojawiło się też przezwisko,
                   które wymyślili dla niego kripowcy. „Psiarz”. Adam przyjął je dobrze, nawet z pewną
                   dumą. Ze względu na moralną hierarchię służenie psu mniej raniło jego honor
                   niż służenie ludziom. Psy miały w sobie więcej człowieczeństwa. Były wierne, nie
                   szukały zysku, nie wykorzystywały i nie przejawiały skłonności sadystycznych.
                   W słuszność tego poglądu pan Adam wątpił znaczniej mniej, odkąd gruntownie
                   poznał człowieka, zarówno Niemca, jak i Żyda.
                      I w ten sposób powróciła nagle potężna tęsknota za Sunią. Adam czuł się
                   straszliwie osamotniony. Nieraz żal ściskał mu gardło jak nieprzełknięty kęs. Do
                   oczu często napływały łzy – z litości nad samym sobą.
                      Zaczynał się nudzić. Praca w Kripo wraz z czynnościami wykonywanymi przy
                   psie zajmowała mu tylko kilka godzin. Miał czas rozmyślać nad sobą. Odczuwał   343
   340   341   342   343   344   345   346   347   348   349   350