Page 200 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 200
Na koniec „słońce i księżyc stały się czarne i gwiazdy straciły swój blask” .
9
Słońce i księżyc wydawały się nasycone. Naród niczego nie widział i nie słyszał,
nie rozebrał się na noc i nie zapalił świateł. Naród płakał tej szabasowej nocy.
Nastał dzień szabasu, a szpera wciąż trwała. Żydowscy policjanci szukali
ukrytych dzieciaków i starców. Lekarze i pielęgniarki badali innych, ponieważ
nagle okazało się, że chodzi nie tylko o dzieci i starców, ale również o chorych
i słabych. Tłum rzucił się na jedzenie bez umiaru. Zaczęto się stroić, myć i szczy-
pać policzki, aby wyglądać zdrowiej. Z dumą wymachiwano legitymacjami pracy.
Niektórzy lekarze nie mogli znaleźć ani jednej choroby w słabych, ledwo zipią-
cych ciałach. Inni byli bardziej sumienni i żadna opuchnięta noga nie umknęła
ich uwadze. Policjanci i ich dowódcy chcieli mieć rezerwę. Gdyby kogoś uwolniła
protekcja, musieli mieć kim zaokrąglać liczby.
Otwarte okna drżały od zawodzenia, które niosło się z domów, gdzie z ra-
mion najbliższych wyrywano skazanych. Na podwórku – ciemność. Szarpano
się z policją, z chłopakami o lwich ciałach z „białej gwardii” , którzy przybyli do
10
pomocy. Ci, którzy łapali, walczyli o swoje własne życie i byli silniejsi od tych,
którzy się na nich rzucali.
Getto walczyło samo ze sobą. Nie pojawił się ani jeden Niemiec. Żydzi łapali
Żydów… Żydzi prowadzili Żydów na śmierć.
*
Przez całą noc jasno było w oknach biura przy Bałuckim Rynku. Prezes Rum-
kowski siedział zamknięty w swoim gabinecie. Określona liczba ludzi nie została
dostarczona za dnia, ani wczoraj, ani dzisiaj. Nie udało się mimo jego wielkiego
wysiłku. Ludzie uciekali dosłownie z rąk policji, ukrywając się we wszystkich
norach. Lekarze również do niczego się nie nadawali. Niektórzy uwolnili zbyt
wielu, inni pracowali zbyt wolno i zbyt dokładnie. Nie pomogło również to, że on,
Mordechaj Chaim, polecił doprowadzić sieroty z internatu na Marysinie – a co
będzie jutro? Na jutro nie miał żadnych rezerw.
Jego sieroty. Powinien czuć się lżej. Przetrwał najtrudniejsze. Oddał swoje dzieci
9 Por. Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną
padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte (Mt 24,29).
10 Białą gwardią nazywani byli pracownicy Wydziału Aprowizacji, którzy zajmowali się m.in. wyłado-
wywaniem mąki. Byli to silni mężczyźni. Zostali włączeni przez Rumkowskiego do pomocy przy
wysiedleniach podczas Wielkiej Szpery i – jak wiadomo z relacji m.in. Józefa Zelkowicza – brali
w nich aktywny udział. Zob. Józef Zelkowicz, Notatki z getta łódzkiego 1941–1944, Wydawnictwo
198 Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2016.