Page 199 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 199
Te małe myszki były wystrojone, nosiły najpiękniejsze szabasowe ubranka,
dziewczynki były w czystych, wyprasowanych sukienkach, z kolorowymi wstą-
żeczkami we w włosach, chłopcy – w kolorowych koszulkach, marynareczkach.
To matki tak je wystroiły ku czci nadejścia szabasu… Aby patrząc na tę dziecięcą
niewinność, nikt nie umiał jej skrzywdzić. Aby każdy był zdumiony i zaskoczony
urokiem tego drobiazgu – najjaśniejszych dzieci swoich matek… I aby każdy był
dla nich dobry.
Odjeżdżał pojazd za pojazdem. Każdy pełen wdzięku, kolorów, wstążek,
tasiemek i kokard. Wozy pełne oczu, które płakały. Pełne rąk, które wyciągały
się w kierunku pustki. Pełne serc, które drżały w przerażeniu. Na każdej drobnej
piersi drżała zawieszona na szyi torebka z nazwiskiem dziecka i jego adresem
oraz liścikiem do obcych, dobrych ludzi. Przecież szaleństwem było myśleć, że
nikt nie uśmiechnie się do takiego malucha, nie pogłaszcze jego główki, nie
wytrze łez, które lśniły w wielkich, przerażonych oczach.
W ślad za wagonami ruszyły żałobne orszaki matek. Do kobiet ledwo docierało
to, co się tu dzieje, były na wpół oślepłe z bólu.
Obok przejeżdżały również wozy ze starcami. Za nimi mało kto biegł. Mało
kto ich opłakiwał. Byli zawstydzeni, obciążeni grzechem swoich starych lat,
grzechem starości w getcie.
Dziadkowie i babcie nie będą już siedzieć na progach w letnie wieczory.
Starcy, którzy ukrywali brody w szalach i w starych workach, z uporem przestrze-
gając kaszrutu . Babcie w czepkach i perukach, które tłumaczyły życie w getcie
7
według Cene urene , które strzegły swoich mężów, dzieci i wnuków, i służyły im
8
wszystkim. Miały za sobą długie życie, poznały pracę i cierpienie… Szereg dni
nagromadzonego doświadczenia, mądrości życiowej – aby na koniec stać się
kłodami rzuconymi na wielkie ciężarówki. Dziadkowie i babcie… niepotrzebni…
skreśleni... Żyli tu jak cienie. Coraz mniej było ich widać, nikomu się, broń Boże,
nie żalili, nie chcąc być nikomu ciężarem. Każdy ich gest – to przeproszenie
dzieci, młodych – za to, czego by jeszcze chcieli… Byli niesyci dni, byli winni
temu, że są chorzy i słabi. Cisi jak gołębie, siedzieli na ciężarówkach przytuleni
jeden do drugiego.
Koła kręciły się szybko… Z ulicy na ulicę… Puste kamienice… puste światy
poza nimi. Jedne wozy spotykały się z wozami z innych ulic, tworząc długie sznury.
Procesje dobrze zamkniętych klatek z drobiem. – A dzień wciąż się nie kończył.
Słońce nie zachodziło i królowa Szabas wciąż nie miała zamiaru przybyć.
7 Kaszrut – przestrzeganie kultowo-liturgicznych przepisów wywodzących się z Tory, dotyczących
jedzenia i innych aspektów życia codziennego, obowiązujących ortodoksyjnych Żydów.
8 Cene urene, tzw. Biblia kobieca, dzieło religijne w jidysz bardzo popularne wśród polskich Żydów. 197