Page 148 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 148
zapomnieć o nieprawdopodobnej informacji, która niosła się rozpalonymi ulicami
– o wysyłce wszystkich starców i dzieci.
Na placu rybnym, gdzie kiedyś roiło się od nielegalnych handlarzy, a który
dzisiaj był pusty, stała samotna szubienica. Czarny trup młodego człowieka, który
chciał uciec z getta, kołysał się w blasku słońca ponad pustynnym piaskiem placu.
To już trzecia szubienica tego tygodnia. Nazajutrz miano postawić kolejną – dla
czeskiego uciekiniera, który przypadkowo zabrnął na zamknięty kawałek ulicy
przeznaczonej dla Kripo. Herr Schmidt przechodząc zrzucił go z trotuaru. Czech
podniósł się i wymierzył Herr Schmidtowi siarczysty policzek .
1
Ulica Lutomierska, która ciągnęła się obok placu rybnego, była tak samo
opustoszała jak pozostałe. Gdzieniegdzie można było zobaczyć kogoś, kto
z torbą w ręku przemyka do kooperatywy. Czasami było to dziecko-starzec.
Czasami nawet jakaś ciężarna kobieta-staruszka. W jej zwisającym brzuchu –
owoc, który zgnije nim osiągnie dojrzałość – nienarodzony starzec. A czasami
przechodził naprawdę stary mężczyzna z tałesem zawiniętym w papier. Zda-
rzyło się też pewnego razu, że ulicami dreptała staruszka – panna Diamant.
Szła całkiem żwawym krokiem, szukając szopy, w której miał się znajdować
„uniwersytet”.
Przyglądała się przechodniom i dziwiła swoim wrażeniom, ponieważ wyda-
wało się jej, że gettownicy są w tym samym wieku. Wszyscy tak samo starzy
i tak samo wysuszeni jak ziemia. Ale ziemia oczekiwała deszczu, który na nowo
uczyni ją młodą. Gettownicy nie przetrwaliby deszczu. Ich członki dobrze to wie-
działy. Skóra ich twarzy też to wiedziała. Ich nogi i ręce, oczy – również. Panna
Diamant dziwiła się sile, która niosła jej własne nogi. Już od godziny szukała
szopy i nie mogła jej znaleźć – i wcale nie była zmęczona. Jednak w końcu posta-
nowiła zrezygnować z szukania i wrócić do domu, by dopytać dokładnie o adres
„uniwersytetu”.
Kolektyw nauczycielski, do którego należała, rozpadł się . Utraciwszy pracę
2
w gimnazjum i w szkołach, nauczyciele, tak jak panna Diamant, zostali na lodzie
i bez celu na kolejne dni. Oczywiście jakoś się urządzili. Jeden poszedł pracować
w resorcie, inny w biurze, ale życie szybko ich złamało, szybko i gruntownie – tak
kobiety, jak i mężczyzn. Każdego tygodnia karawan przybywał po kogoś innego.
Panna Luba, młoda nauczycielka łaciny, od wiosny miała swoją kwaterę na
cmentarzu. Rosły profesor Lustikman, ten, który wykładał gimnazjalistom fizykę
i chemię, niejednokrotnie podkradając kawałek cudzej lekcji, ten, który zawsze
1 Według Kroniki na terenie getta przy pl. Bazarowym odbyło się kilka egzekucji, w lutym 1942 r.
powieszony został Maks Hertz, który przybył do getta z Kolonii.
2 Szkoły w getcie zostały zamknięte po przywiezieniu do getta 20 tys. Żydów z Zachodu. Deportowa-
nych umieszczono w budynkach szkolnych. Nauczyciele stracili pracę i musieli poszukać innego
146 zajęcia, by dostawać talony na żywność.