Page 45 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 45
1
– Bałuccy Żydzi są uprzywilejowani. Nie muszą iść do getta – powiedziała Szejna
Pesia do męża, Iciego Meira Stolarza, który był zajęty rozkładaniem warsztatu.
Sama pakowała pościel do szarych, podziurawionych poszewek.
Łóżka były już rozłożone, a dookoła na wszystkich krzesłach leżały ubrania
i sprzęty, książki i czasopisma, albumy ze zdjęciami i łyse „głowy” Szejny Pesi
– wspomnienie jej niegdysiejszego zajęcia, jakim było czesanie peruk. Wielka
garderoba ze sklejki, „trumna”, jak na nią mówił Icie Meir, też była już rozebrana,
a jej cienkie ścianki leżały na podłodze jedna na drugiej.
Nie była to wielka przeprowadzka. Dobrych rzeczy, które były w posiadaniu
rodziny, nie wyjęto z plecaków po powrocie z Głowna , a tych mniej wartościo-
2
wych – znoszonych ubrań, nieustannie przez Szejnę Pesię przerabianych, które
uzbierały się przez prawie trzydzieści lat mieszkania w suterenie – nie było. Wraz
z nimi zniknęły też piłkarskie buty Josiego i trąbka Szolema.
Szejna Pesia długo odchorowywała zniknięcie „drogich” garniturów swoich
synów, a także trąbki, która warta była „majątek”, oraz „nowiusieńkich” butów
sportowych, „których to przecież w dzisiejszych czasach nie dostaniesz za
żadne pieniądze”. I wcale nie pocieszały jej argumenty Iciego Meira, że niewiele
1 Niemcy utworzyli getto na terenie Starego Miasta i Bałut, dlatego bałuccy Żydzi nie musieli się
wyprowadzać i pozostali w swoich domach. Zdarzało się jednak, że zajmowali mieszkania po pol-
skich czy niemieckich sąsiadach, którzy opuszczali teren dzielnicy przeznaczonej tylko dla Żydów.
2 Zaraz na początku wojny Żydzi – zresztą podobnie jak Polacy – tłumnie uciekali z Łodzi przed
Niemcami na wschód. Niektórzy zatrzymywali się po drodze u rodziny czy przyjaciół, inni uciekali
do Warszawy, Białegostoku albo na teren zajęty wkrótce przez ZSRR. Gdy okazało się, że Polska
przegrała, niektórzy wracali do swoich domów lub wyjeżdżali w głąb Rosji. 43