Page 437 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 437

Zagryzał obwisłe wargi, jakby w ten sposób przeżuwał nasuwające mu się myśli.
                  Po chwili znów miał wrażenie, że Szoszana się do niego odzywa, ale już inaczej.
                  O ile przedtem jej głos kojarzył mu się z atłasową sukienką, którą nosiła od
                  święta, teraz przypominał jej trykotowy, ciepły szlafrok: „Co ty masz przeciwko
                  kobietom?” – usłyszał, jak pyta ze śmiechem. „Dlaczego przez całe życie się na
                  nich mścisz? Boisz się ich? Powiedz prawdę. Jak długo można? Przecież dzisiaj
                  już nie jesteś słabeuszem... Jesteś mężczyzną silnym jak wół. Wstydź się, stary
                  koniu... Idź... Wróć tam i napraw swój błąd. Bądź ojcem dla swych dzieci. Idź...
                  Wykup się dobrym uczynkiem. Przecież masz złote serce. Tylko czasem... czasem
                  cię nerwy ponoszą...”
                     Nazajutrz ogłosił, że wszystkie pielęgniarki dostaną podwójną porcję zupy
                  i że zrobi wszystko, żeby dziewczynom pomóc.
                     Po raz drugi odwiedził grób żony kilka dni temu, po sprawie z sędziami, kiedy
                  znowu dostał ataku furii. Niemcy zażądali, żeby getto wprowadziło karę śmierci
                                                     4
                  i żeby wyroki wydawali żydowscy sędziowie . Ale oni odmówili, a ten zwariowany
                  bundowiec Wajskop  zadeklarował w ich imieniu, że tu, w getcie, jeden Żyd nie
                                   5
                  będzie drugiego skazywał na śmierć. Mieli jeszcze tę czelność, żeby na własne
                  życzenie podać się do dymisji. Była to demonstracja przeciwko niemu, Morde-
                  chajowi Chaimowi, tak jakby to od niego wyszedł ten nakaz, a nie od Niemca.
                  O, dobrze wiedział, co zrobić z tymi buntownikami. Tą deklaracją podpisali
                  wyrok śmierci na siebie samych. Pobiegł na cmentarz, by się wygadać przed
                  Szoszaną. „Czego oni ode mnie chcą?” – skarżył się przed nią bez słów. A ona
                  odpowiedziała głosem przypominającym atłasową sukienkę. „Na kogo się zło-
                  ścisz, Mordechaju Chaimie? Czy nie pomyliłeś adresu? Przecież sam ogłaszasz
                  wszem i wobec, że człowiek musi wiedzieć, na czym stoi i tam ma stać na obu
                  nogach. A gdzie ty stoisz na obu nogach, ha?” Od tego jej tonu aż go ścisnęło
                  w żołądku. Ona też go nie rozumiała. Ona też z nimi trzymała. „Tobie jest dobrze,
                  Szoszano” – westchnął. „Tobie łatwo jest mnie besztać. Ale co byś zrobiła na
                  moim miejscu? A co ja bym zrobił, gdybym nie znalazł nikogo na miejsce tych
                  buntowników?... Dlaczego nie widzisz, że jestem między młotem a kowadłem...
                  że chcę jedynie uratować mój naród?...” Odpowiedziała już łagodniej: „Nie mówię,
                  że jest ci łatwo. Ale jak możesz karać ludzi za to, że są gotowi oddać życie za
                  swoje zasady, ha?” Stopniowo jej głos przebierał się w trykotowy, ciepły szlafrok.




                  4    Z Kroniki wynika, że Niemcy chcieli, aby w zakres działań Sądu Przełożonego Starszeństwa Żydów
                     włączone zostały m.in. sprawy szmuglu, przestępstw dewizowych i morderstw, i aby żydowscy
                     sędziowie otrzymali uprawnienia wymierzania wszelkich rodzajów kary, z karą śmierci włącznie.
                     Wniosek kary śmierci ze strony władz niemieckich miał być dla sądu wiążący. Swój protest zgło-
                     siła wówczas grupa sędziów i prawników.
                  5    Bencjon Wajskop był w grupie czterech sędziów zdymisjonowanych przez Rumkowskiego z zaka-
                     zem zatrudniania gdziekolwiek.                                    435
   432   433   434   435   436   437   438   439   440   441   442