Page 331 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 331

Ziemia i niebo zmieniły się w pole bitwy, na którym toczyła się wojna między zimą
                  a wiosną. Jednego dnia niebo kąpało się w szarości, mróz palił, wiatr świszczał,
                  ziemia była twarda jak kamień. Nazajutrz świeciło słońce. Swymi promieniami
                  niczym złotymi grabiami zdrapywało szron z szyb, topiło śnieg na ulicach, uwal-
                  niało z lodu rynsztoki. Potem ponownie nadchodziło zimno, wiatr, śnieg i grad.
                  A następnego dnia – znowu światłość.
                     Pomiędzy zimą a wiosną, niebem a ziemią, stały domy. One również zmieniały
                  oblicza w rytmie marcowych kaprysów. Raz były skurczone, zamknięte w sobie
                  za zamarzniętymi szybami, zaryglowanymi drzwiami, ich zmęczone dachy uginały
                  się pod ciężarem sczerniałych od sadzy kominów. A następnego dnia jakby rosły,
                  prostując plecy, śmiejąc się skrzypem otwieranych drzwi i okien.
                     Podobnie było z ludźmi. Jednego dnia – przytłoczeni i zakutani, wlokący
                  ostatkiem sił ciężar własnych ciał, obuci w przemoczone trepy. Na drugi dzień te
                  same trepy przywodziły na myśl radośnie dźwięczące kastaniety. Lekkie sylwetki
                  wydawały się szybować w powietrzu. Z ust niczym z odtajałych źródeł swobodnie
                  tryskały słowa, oczy, jak wiewiórki obudzone ze snu zimowego, ufnie skakały po
                  bożym świecie – po getcie.
                     Ludzie rozwinęli szczególną wrażliwość na pogodę, a im dłużej żyli w za-
                  mknięciu, tym bardziej się ona wyostrzała. Pogoda wpływała na samopoczucie,
                  kształtowała nastroje, sterowała myślą, odbijała się w duszy. I jedynie jakaś
                  nowina z frontu, święto żydowskie czy, broń Boże, kolejne prześladowania lub
                  nieszczęście w rodzinie były w stanie tę zależność zakłócić.
                     Niebo i ziemia stały się ludziom prawdziwie bliskie. Niebo, przestrzeń nie-
                  ogrodzona drutami, było tym, co łączyło świat po tej i po tamtej stronie, jedynym
                  świadkiem, okiem, które do nich zaglądało. W jego głębi szukali ukrytych wyja-
                  śnień, znaków, obietnic. Dlatego wszystkim ściskało się serce, kiedy ono płakało.   329
   326   327   328   329   330   331   332   333   334   335   336