Page 211 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 211

Działka bundowska była samotną wyspą w morzu działek syjonistycznych,
                                                 7
                  które zajmowały dużą część Marysina . Pan Zybert, który z zachwytem popierał
                  myśl prezesa Rumkowskiego o stworzeniu tam dziecięcego raju, z natury był
                  człowiekiem praktycznym i rozsądnym. Uważał mianowicie, że dawanie bun-
                  dowcom przyzwoitego kawałka ziemi przypomina wyrzucanie złota do morza.
                  Bundowcy nie byli przychylni wyjazdom do Ziemi Izraela ani też nie myśleli o za-
                  łożeniu kibucu i uprawie ziemi – po co więc marnować dobry kawałek gruntu,
                  który mógłby służyć syjonistycznej młodzieży do nauki rolnictwa, przyczyniając
                  się do rozwoju syjonizmu?
                     Ale Bund, ku niezadowoleniu pana Zyberta, cieszył się w getcie sporym
                  poparciem, więc i sam Prezes, nie bacząc na swoją antypatię do bundowców,
                  którzy nieustannie straszyli go wygłodzonym proletariatem gettowym, musiał
                  od czasu do czasu rzucić im jakiś ochłap.
                     A drzewa na bundowskiej działce tak samo kwitły i dawały owoce jak drzewa
                  na działkach syjonistycznych. Ziemia była żyzna i dobra dla dziecięcych rąk,
                  które dopiero tutaj odkrywały jej siłę i sekrety. Ten jej kawałek, na którym zie-
                  leniło się i mieniło różnymi kolorami, był nie tyko piękny, nie tylko zapierający
                  dech w piersiach, ale niemal święty jak ołtarz, nad którym człowiek pochyla się
                  z bojaźnią i niemym zachwytem.
                     I chociaż bundowski kawałek ziemi był odgrodzony od pozostałych kawałków
                  płotem, choć wieczorami śpiewano tu jidyszowe piosenki i pieśni o wyzwoleniu
                  wszystkich ludzi, a tam śpiewano piosenki hebrajskie, tańczono horę, tęskniono
                  i marzono o Erec Isroel – czuło się wszystkimi zmysłami, że ta ziemia jest matką
                  dla wszystkich – i wszyscy służyli jej z czcią. Oni, dzieci Marysina, stawali się
                  wielkimi specami od drzew, z ciekawością i zapałem studiowali nauki rolne, nie-
                  ustannie wynajdywali coraz to lepsze środki, aby przyspieszyć wzrost roślin czy
                  uwolnić się od chwastów. A ponad płotami dzielili się doświadczeniem, dawali
                  sobie rady i przechwalali tym, co im się udało.
                     Było ich wszystkich czterdziestu dorastających młodych ludzi na tej działce,
                  którą nazywali „Dziewiątą Socjalistyczną Republiką Dzieci”, czyniąc tym samym
                                                   8
                  aluzję do swoich dawnych kolonii letnich . I zachowywali się tutaj jak w republice,
                  która miała wybrany samorząd, dyskusje parlamentarne na temat tego, kiedy
                  i jak siać, kogo mianować głównym mówcą na przyjęciu podczas święta czy aka-
                  demii. Mieli własne koło dramatyczne, gazetkę ścienną z ogłoszeniami lokalnymi



                  7    Młodzieżowe kibuce powstały zaraz po zamknięciu getta w maju 1940 r. Było ich ponad 20,
                     należały głównie do ugrupowań syjonistycznych i wszystkie – z wyjątkiem kibucu Bundu i Poalej
                     Syjon Lewicy – były organizacyjnie zjednoczone.
                  8    W okresie międzywojennym działająca w ramach Bundu organizacja Cukunft (Przyszłość) zajmo-
                     wała się edukacją młodzieży w duchu socjalizmu, organizowała warsztaty teatralne, kursy wie-
                     czorowe dla młodych robotników, a także obozy letnie. Działała także w getcie.  209
   206   207   208   209   210   211   212   213   214   215   216