Page 146 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom drugi.
P. 146
Z gimnazjum wracali do domu razem. Duża grupa licealistów. Dziunia ze
wszystkich sił starała się iść statecznym krokiem, zrywała listki z akacjowego
bukietu trzymanego w dłoniach i szelmowsko mrugała do chłopca idącego obok
niej: – Kocha, lubi, szanuje … – bukiet, kwiatek po kwiatku, listek po listku,
14
opadał z jej dłoni na ziemię.
Również pozostałym usta się nie zamykały. Panował nastrój entuzjazmu i ra-
dości. Poły rozpiętych żakietów i marynarek energicznie powiewały na wietrze,
jakby i one uczestniczyły w ekscytującej rozmowie.
Gdy doszli do zatłoczonych ulic, nagle zauważyli, że tłum spieszy się bardziej
niż zwykle i że cała ulica pełna ludzi wygląda tak, jakby wszyscy byli zaafero-
wanymi, rozbawionymi gimnazjalistami. Widzieli ludzi biegających i śmiejących
się. Podających sobie ręce. Przekrzykujących się na chodnikach. Na początku
wydało im się to zupełnie naturalne. Czyż sami nie byli ożywieni i weseli? Ale
gdy zauważyli, że na każdym kroku ludzie całują się i ocierają oczy, składają
sobie życzenia i mówią z trudem, jakby dławiła ich radość, umilkli. Stało się coś
niewiarygodnie ważnego. Zatrzymali przechodzącego chłopca.
– Wychodzimy z getta! – gorączkował się chłopak.
Dopadli grupki Żydów.
– Przechodzimy do Rosjan! – poinformowano ich.
Sprawa powoli się wyjaśniała: Niemcy podpisali układ z Rosją o powrocie do
15
granic z 1914 roku .
Wianuszek licealistów rozpadł się bez słowa pożegnania.
Na podwórzu przy Lutomierskiej było zamieszanie. Wrzało jak w gotującym się
kotle. Rachela dostrzegła rodziców i brata Szlamka w grupie ludzi. Oczy Mojszego
Ejbuszyca były przymglone. Ktoś objął ją od tyłu – nagle znalazła się w ramionach
Dawida. Zaczęli się całować, nie mogli się od siebie oderwać. Potem wszyscy
razem, spragnieni nowin, wyszli na ulicę. Pchali się do przodu, objęci, połączeni
w jedno, splątani. Mały Abramek, brat Dawida, zatrzymywał każdego przechod-
nia, wykrzykując to samo zdanie: – Granice z tysiąc dziewięćset czternastego!
Ulice wypełniał gęsty tłum ludzi pijanych radością. Poprzez druty przy placu
Kościelnym zaglądali żandarmi, obserwując ze zdumieniem, jak getto traci zmysły.
Tamtego wieczoru nikt nie myślał o jedzeniu i spaniu. Przeniesiono się tylko
z ulicy na podwórze. W części okien pojawiły się czerwone chusteczki. Gdzie-
niegdzie nucono rewolucyjne pieśni. Walentino i jego żona, którzy w domu prowad-
zili czarnorynkowy sklepik, wynieśli paczkę cukierków toffi i za darmo obdzielili nimi
14 Wyliczanka zapisana została przez autorkę w języku polskim.
15 Plotka o powrocie do granic z 1914 r., gdy Łódź znajdowała się w zaborze rosyjskim, pojawiła
się w getcie latem 1940 r., gdy Rosjanie zajęli kraje bałtyckie. W rzeczywistości granica między
144 III Rzeszą i ZSRR ustalona w sierpniu 1940 r. przebiegała wzdłuż wcześniejszej granicy z Litwą.