Page 81 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 81
Do okien jadalni zaglądał blady świt nowego dnia. Panie tęskniły już do
swych łóżek i puchowych pierzyn. Od dawna przestały śledzić rozmowę przy
stole. Ziewanie w batystowe chusteczki stało się zaraźliwe i obejmowało kolejne
grupy. Kolejne stoły.
Talerze na stołach były zarzucone skórkami od owoców, resztkami wypalonych
cygar. Czekały bezużytecznie, aż sprzątnie je Rejzl albo któraś z jej pomocnic.
Rejzl zaś przysypiała, siedząc zmęczona w kuchni obok rozpalonego pieca z kotką
Barbarą na kolanach. Renia drzemała na schodach, a pijany Wojciech siedział
w korytarzu i pochrapywał z głową odrzuconą do tyłu i wspartą na krześle. Resztki
zębów w ustach jak wykrzykniki sterczały w stronę sufitu.
Jedynymi, którzy nie okazywali zmęczenia w jadalni, byli malarz Gutman
i doktor Michał Lewin – siedzący przy jednym stole, a przy drugim – Samuel
z Mazurem. Tych dwóch młodych ludzi, dopiero co zaprzyjaźnionych, wymieniało
między sobą urwane zdania i długie chwile milczenia. Obydwaj byli jednak przy-
tomni i jakby nowo narodzeni dzięki cudowi odnalezienia się. Starzy przyjaciele,
Samuel i Mazur, siedzieli obok siebie, kolano przy kolanie, nalewali sobie zimną
herbatę z dzbanka i delektowali się rozmową.
Samuel właśnie skończył historię o swoim pradziadku – reb Szmuelu Jeches-
kielu Cukermanie. Opowiadał Mazurowi, jak temu oto dziadkowi udało się kupić
dom przy ulicy Nowomiejskiej, skąd Cukermanowie nie tak dawno się wyprowa-
dzili, i jak wywalczył pozwolenie na osiedlenie się w tym miejscu.
– A ja, mój przyjacielu – ciągnął Samuel – jego prawnuk, nie odziedziczyłem
ani krzty z wojowniczości dziadka.
Mazur zaprotestował:
– A fabryka, którą tak rozbudowałeś, a handel, który prowadzisz, to jest nic?
Czy budowanie nie jest formą walki? Pokonywanie trudności i wytrwałe dążenie
do celu nic nie oznacza? Jeśli chcesz wiedzieć, to może właśnie budowanie jest
jedyną właściwą formą walki.
– Nie to mam na myśli – przerwał mu Samuel. – Myślę o tym czymś, co
nazywamy ideałami. Walka o ideały, z którymi powinno być powiązane, jak to
mówimy, życie osobiste. Nie mam tego. Tak, popieram ideę żydowskiego państwa
i opowiadam się za syjonizmem, ale nie oszukujmy się, nie mam ochoty stać się
pionierem w Palestynie… A mój dziadek był pionierem.
– No tak, pionierem – podchwycił Mazur. – Ale przecież twój dziadek może
też nie miał żadnych ideałów, jedynie chęć poprawienia swego bytu. Może
syjonizm to też nie jest kwestia ideałów, a tylko pragnienie poprawy położe-
nia narodu i podobnie – socjalizm. Jeśli chcesz, można obejść się bez ide-
ałów, albo – jeśli chcesz – wszystko może być kwestią ideałów. Wybudowa-
nie fabryki czy nawet ten nowy dom są również urzeczywistnieniem pewnych
ideałów.
Samuel pokręcił głową:
– Mam na myśli coś, co nie przynosiłoby korzyści tylko mnie samemu… 79