Page 169 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 169
prawdziwe przyczyny, dla których tak entuzjastycznie podchodziłem do Twego
wyjazdu? Tak się cieszyłem z Twoich planów? Czy może po prostu pragnąłem
rozstania na rok, aby poddać próbie Twoją miłość? Albo może zwyczajnie bałem
się powiedzieć „nie”, ponieważ wiedziałem, że i tak mnie nie posłuchasz. A może
moją zgodą (tak entuzjastycznie masochistyczną) chciałem zyskać uznanie
w Twoich oczach?
Głęboko w sobie noszę ideał kobiety, która buduje gniazdo rodzinne i strzeże
go, chętnie poświęca swoje własne „ja” dla ogniska domowego. A Ty nie jesteś
taka – więc dlaczego tak Cię kocham?
Mój ideał to kobieta niczym matka ziemia, do której mężczyzna, jak olbrzym
Antajos , zwraca się za każdym razem, aby wysysać siłę z jej mocnych piersi.
2
Moim ideałem jest kobieta, która uosabia zakorzenienie i spokój. A Ty, choć jesteś
rzeczowa, mądra, a także bardziej praktyczna niż ja, masz w sobie niepewność
i niepokój – jakiś wewnętrzny głód i rozbieganie. Czemu zatem kocham Cię? Moja
słodka ptaszyno, dlaczego tak mnie pociągasz? Zupełnie nie wiem, czy będzie
nam dobrze razem. Czasami, gdy dręczy mnie tęsknota, jestem prawie pewien,
że nie. Chcę mieć z Tobą dzieci. Chcę dla nich matki. Takiej, która całe swe ciepło
oddaje domowi. Ile ciepła zostanie Ci, jeśli w czasie dnia porozdajesz je obcym?
Ile dobra i spokoju znajdę w Tobie, kiedy po dniu zapasów z Aniołem Śmierci
przyjdę, aby szukać ukojenia na Twoim łonie? Co będziesz mogła mi ofiarować,
jeśli Ty, tak jak ja, będziesz wracać do domu, aby brać, a nie dawać? Czasem
myślę, że zarówno Ty, jak i ja jesteśmy ulepieni z innej gliny, że ten żar, który jest
między nami, wystarczy, abyśmy nie tylko dawali ciepło światu wokół nas, ale też
zbudowali rodzinne gniazdo. Wiem, że jestem naiwnym idealistą. Ale świat został
przecież stworzony przede wszystkim dla idealistów i tylko idealiści mogą przyjąć
życie w całej jego pełni. Mam nadzieję, że dokonamy wielkich rzeczy, Mirele.
Mógłbym pisać do Ciebie całą noc. Słowo daję. Każda litera, którą piszę,
niesie błogość moim członkom. Jakby atramentowe kształty, które ciągnie za
sobą pióro, były utkane z naprężonych strun mojego wnętrza.
Siedzę w dyżurce szpitala. Jest trzecia nad ranem. W sąsiedniej sali jęczy
rodząca. To jej pierwsze dziecko, więc nie pójdzie szybko. Ma nie więcej niż
siedemnaście lat. Chyba jest nawet ładna, ale teraz twarz jej nabiegła i z tym
wielkim brzuchem z daleka wygląda jak nadmuchany balon. Dziwnie jest widzieć
wiosnę na dworze, która rozkwita tak lekko i beztrosko – bez bólu, i jednocześnie
słuchać tych jęków, dźwięku narodzin człowieka, zwiastowania nowego życia
nadchodzącego w takich bólach, we krwi. Czy to znak naszego przekleństwa,
czy błogosławieństwa? Czy to w ogóle coś oznacza? Czy jest w tym jakiś zamysł?
Czy to przypadek? Cena, którą musimy płacić za to, że jesteśmy stworzeniami
2 Antajos – w mitologii greckiej syn Posejdona i Gai, gigant, któremu każde dotknięcie matki ziemi
przywracało siły. 167