Page 168 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 168

miesięcy, nie więcej – i miłość stała się papierowa. Tak się mówi – „papiero-
           wa”, „platoniczna”, a tu każda cząstka mego ciała wyrywa się do Ciebie, każde
           uderzenie mego serca.
             Jesteś ciekawa, pisząc mi o tym swoim „rzeczowym” tonem, czy jestem ci nadal
           wierny. Gdybyś była tu obok mnie, dałbym Ci na to pytanie parę dowodów, aby
           zadośćuczynić temu Twojemu nawykowi naukowca badającego fakty. Nie potra-
           fisz swym racjonalnym, chłodnym umysłem pojąć, że mężczyzna może tak długo
           pozostać fizycznie wierny kobiecie, której nie ma obok siebie (a może zaczynasz
           powątpiewać w moją męskość?). Wspaniałomyślnie mówisz, że wybaczyłabyś
           mi, gdybym tymczasem znalazł pociechę u którejś z pielęgniarek (nie jestem
           pewny, czy rzeczywiście byłoby Ci to obojętne). W każdym razie, postawiłbym Ci,
           moja kochana pani doktor, dwóję ze znajomości samej siebie, nie mówiąc już
           o znajomości mnie. Bo w praktyce kobieta może dużo darować, przebaczyć, ale
           nigdy nie daruje, nie przebaczy, gdy zrani się jej kobiecość. Nie wierzę, abyś Ty
           była inna, a te wspaniałomyślne słowa wypływają z Twoich ust jedynie dlatego,
           że nie doświadczyłaś tego na własnej skórze. Jeśli zaś o mnie chodzi, to należę
           do tych mężczyzn, którzy póki kochają, tak długo nie mają problemu z dotrzy-
           mywaniem wierności. Zrozum, dziewczyno, że dopóki mam Ciebie i Twój obraz
           przed oczyma, dopóty będę obojętny wobec wszystkich innych kobiet na całym
           świecie. Dokładnie tak, jakbyś była jedyną przedstawicielką swojej płci na tej
           pańskiej ziemi. Wiem już z góry, że przyczepisz się do słów „jak długo”. Dlatego
           mogę Cię pocieszyć słowem mędrców: rozstanie ugasi małą namiętność, ale
           wielką rozpali jeszcze bardziej.
             Czasami myślę, że wysłanie Ciebie tam było z mojej strony szaleństwem.
           Dlaczego to zrobiłem? – do głowy przychodzą mi różne odpowiedzi i nie wiem,
           która z nich jest właściwa i czy nie została ona wyparta z mej świadomości. Czy
           rzeczywiście chciałem tego dla Ciebie? Abyś nie musiała przechodzić tego, czego
           ja zaznałem w Warszawie, zanim otrzymałem doktorat? Może chciałem Ci pomóc
           uniknąć gorzkiego doświadczenia getta ławkowego , chuligańskich kuksańców,
                                                     1
           palących kopniaków, kamieni w czasie wystąpień – wszystkich tych plugastw
           związanych ze studiowaniem medycyny na polskim uniwersytecie? A może
           chciałem, jeśli nie sam, to przynajmniej Twoimi oczyma, zobaczyć Paryż, Twoimi
           uszami posłuchać wykładów profesorów na Sorbonie? Znaleźć się w grupie,
           w otoczeniu ludzi, i czuć się jak normalny człowiek, nie jak ktoś gorszego gatun-
           ku? Może chciałem choć Twoimi stopami przemierzać słynne bulwary, które za
           pośrednictwem dzieł literackich zawsze tak bardzo mnie pociągały, pochodzić
           ulicami miasta promieniejącego wolnością? Chociaż Twoimi nozdrzami wdychać
           powietrze dalekiego, wielkiego świata, z jego pięknem i rozmachem? Czy to są



           1    Getto ławkowe – forma dyskryminacji wobec studentów pochodzenia żydowskiego wprowadzona
    166      w latach 30. XX w. na polskich uniwersytetach.
   163   164   165   166   167   168   169   170   171   172   173