Page 260 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 260
W Joselu zamarło serce. Jego noc poślubna również była zimowa, mroźna
i jasna. Podczas gdy Sara-Lea opowiadała o Kajli, on widział swoją Marimel
w sypialni, jej białe ciało, chłodne, a równocześnie jarzące się w mroku ni-
czym księżyc. Później, po jej śmierci, gdy patrzył na księżyc, często zdawało
mu się, że widzi ciało Marimel – czasem pierś, czasem jej krągłe ramię lub
kolano…
– Księżyc świecił i śnieg pokrywający ziemię skrzył się w jego blasku –
ciągnęła swą opowieść Sara-Lea. – I gdy Kajla biegła, pozostawiała na śniegu
ślady swoich bosych stóp. Prowadziły one daleko, aż do stawu. Tam, niech nas
Bóg strzeże, rzuciła się na zamarzniętą taflę wody. Lód był cienki i pękł pod
ciężarem jej ciała, które zanurzyło się w wodzie tylko na stopę, może dwie, oby
się to nigdy nie wydarzyło. Kajla utopiła się w stawie, ale jej ciało nie opadło na
dno, lecz pozostało na lodowej krze, pomiędzy powierzchnią stawu a dnem, oj
biada, biada... Leżała tak jak na łożu, biedactwo… oby nasi wrogowie nie mieli
lepszych łóżek…
Nastąpiła długa chwila ciszy, w której słychać było jedynie wzdychanie i po-
ciąganie nosami.
– Szaleństwo Kajli nie mogło jednak sięgnąć dna stawu – Sara-Lea w koń-
cu podjęła wątek swojej opowieści – gdzie, po opuszczeniu duszy, zanim ta
oddzieliłaby się od ciała, zostałoby pochłonięte. Jej biedna duszyczka, nieboga,
nie miała innego wyboru i musiała razem ze swym szaleństwem wypłynąć do
góry, na powierzchnię. Kiedy się długo spogląda w lustro stawu, można, uchowaj
Boże, zobaczyć w nim bardzo wyraźnie oczy Kajli. Dlatego, rozumiecie, zimą,
podczas mroźnych nocy, kiedy pada śnieg i wychodzi księżyc, dusza Kajli unosi
się w górę, ponad powierzchnię stawu i rusza szukać swoich śladów. Ziemia
pamięta bowiem te ślady i każdej zimy prowadzą one duszę Kajli z powrotem do
sztetla. I tak, niech nas Bóg strzeże, jej dusza zaczyna wędrować po Bocianach,
od domu do domu, szukając towarzyszki dla swojego szaleństwa. Kiedy bowiem
dusza jest sama, cierpi podwójnie. Dlatego też wyszukuje sobie w jakimś domu
młodą dziewczynę o słabej woli i przychodzi do niej we śnie, raz po raz, noc
po nocy, aż do momentu, kiedy, oby się to nigdy nie wydarzyło, na dziewczynę
przechodzi połowa szaleństwa Kajli.
Josel przygryzł koniec swojej brody. W sercu poczuł lodowaty chłód. Przypo-
mniał sobie okropny smak swoich własnych snów. W pamięci pozostawały mu
po nich tylko mgliste cienie, które jednak prześladowały go nieustannie i ciążyły
na sercu. Może Kajla Narzeczona miała z nimi jakiś związek? Może jej udręczona
dusza każdej zimowej, księżycowej nocy przychodziła do jego „budy” i szukała
towarzyszki między duszami jego córek? Może rzeczywiście przylgnęła do duszy
Binele? Sąsiadki przecież niejeden raz mu o tym mówiły, a on tylko machał na
to ręką.
– Jeśli dziewczyna ma jeszcze w miarę porządny dom – Sara-Lea zmierzała do
260 morału opowieści – jeśli ma dobrych rodziców, wtedy szaleństwo pozostaje tylko