Page 63 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. "Bałucki słownik"
P. 63
* Rynek Bałucki to kiedyś był cały świat, to znaczy, ja mam na my-
śli — centrum wszystkiego, bo wszystko można tam było nie tylko
kupić, ale i załatwić. To znaczy — kto wiedział, ten załatwił. Czarno
od ludzi, wszystkiego pełno, tak ja pamiętam rynek. A teraz, jak
hale pobudowali, to już nie to samo. Jeszcze tam na Dolnym, gdzie
warzywa, trochę tego klimatu niby jest, ale to już są resztki, jakby
opary. No i trochę ta część ze starociami jeszcze się jakoś trzyma,
to też swój klimat ma, tam jeszcze się przejdę czasem, nie powiem.
* No Rynek Bałucki to kiedyś było coś! Nie było dnia, żeby człowiek
nie chciał po coś zajrzeć, a już przed wolnym jakimś to musowo.
Przecież to było wszystko w jednym miejscu, coś pięknego! I te
kapele, aż życie tam tętniło. A teraz to już tam w ogóle nie chodzę.
Zabudowali jakimiś halami, po co to komu było? Teraz już nie war-
to chodzić, nie ma nawet za bardzo po co, bo całą tę atmosferę,
za przeproszeniem, szlag trafił i ten handel, co był kiedyś, to przede
wszystkim też.
* Z muzyką to ja Rynek Bałucki kojarzę. Kapele oczywiście i po po-
dwórkach chodziły, ale najlepsze to ja pamiętam z Bałuckiego
właśnie. Jak sobie przypomnę, to aż mi ta muzyka w uszach jesz-
cze gra. Szkoda, że to wszystko tak przeminęło.
* Rynek Bałucki to jest absolutny fenomen. Ja tam chodzę od dziec-
ka. My tam chodziłyśmy zawsze co sobotę. Wtedy jest najwięk-
szy targ. Wcześniej była część dolna i ta część górna, gdzie teraz
jest hala. Na górną szło się po mięso i coś tam, a na dolną po
wszystkie warzywa i owoce, a tam dalej, co nadal jest, tylko jest
trochę przesunięte, jest targ staroci. Tam po prostu wszyscy wszyst-
ko wystawiają i tutaj czas się po prostu zatrzymał. Oczywiście jak
idziesz tam w sobotę, niezależnie od pory roku, jest tam taki tłum,
że cię szlag trafia i trzeba się bardzo pilnować, bo jest dużo zło-