Page 64 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. "Bałucki słownik"
P. 64
dziei. Ale wiesz, gdzie kupisz najlepsze warzywa i owoce. Teraz trochę
się wszystko zmieniło przez te hale, ale mimo wszystko jest to jakaś
taka miejscówka pewna. Muszę być bardzo zdesperowana, żeby ku-
pić gdzie indziej warzywa czy owoce. Wiadomo, że wszędzie ceny
wzrosły, ale tam jesteś pewna, gdzie, od kogo kupujesz. Pamiętam, że
jak byłam mała, to ja wyczekiwałam soboty, wiedziałam, że muszę
iść, bo muszę mamie pomóc, ale to było takie poczucie, że możemy
kupić coś jeszcze, że ja mogę sobie powybierać te wszystkie owoce.
A najbardziej to się cieszyłam na targ staroci i chyba stamtąd mamy
kołatkę na drzwi. No dużo rzeczy tam pokupowaliśmy.
* Och jak ja lubiłam chodzić z mamą na rynek! Pamiętam, że zawsze
musiałam wcześniej dobrze zapamiętać, jaką spódnicę mama zało-
żyła. Wystarczyło, że się zapatrzyłam dłuższą chwilę na jakieś stoisko
i już mamy nie było. A tam był taki tłum ludzi, że jak ja byłam mała,
to tylko właśnie po spódnicy mogłam mamę wypatrzeć. I tylko pró-
bowałam sobie przypomnieć, przeciskając się między ludźmi, jaką
spódnicę dziś mama ma na sobie.
RYNSZTOK
służący do odprowadzania ścieków otwarty kanał między ulicą a chodni-
kiem. Popularne rozwiązanie na obszarach miejskich, gdzie nie było kanali-
zacji. Do rynsztoków wylewano wszelkie nieczystości z gospodarstw domo-
wych. Płynące wzdłuż ulic ścieki wydawały charakterystyczny odór.
* Bałuty to były przeorane rynsztokami. Ktoś kiedyś powiedział, że
Bałuty leżały nad rynsztokami.
* Do niedawna na Czeremowskiej były jeszcze rynsztoki.
* Jak wylewano wodę po praniu, to dopiero była frajda. Można było
skakać w tej wodzie, co szczególnie jak było ciepło było świetną
zabawą.