Page 115 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Naród Zatracenia.
P. 115

Zrobił na mnie                                            Ten obóz nie był wytworem
 imponujące wrażenie.                                rozumu, lecz jego zaprzeczeniem,
 Getto ze swoją groteskową                            szyderstwem z człowieczeństwa.
 imitacją autonomii                                         Straszniejszego i bardziej
 przypominało diaboliczną                                     beznadziejnego miejsca
 zabawkę, makietę                                      nie widziałem nigdy wcześniej
 miasta-państwa,                                        ani potem – chociaż widziałem
 i zdarzały się w nim                                             jeszcze bardzo wiele.
 pozory normalności,
 ale Auschwitz okazał się                                  Nowo przybyłych do obozu
 gigantyczną ludzką                                                  witała orkiestra.
 rzeźnią.
                                                                  W grupie więźniów,
                                                          tworzących kolejkę do łaźni,
                                                           a w rzeczywistości do pieca,
                                                                gdzie zabijał ich gaz,
                                                                 zauważyłem Prezesa
                                                                  i jego najbliższych.
                                                               Legenda mówi, że inni
                                                                          więźniowie,
                                                       którzy go rozpoznali, wrzucili
                                                           Prezesa do pieca własnymi
                                                             rękami, ale to nieprawda.
                                                             Czekał razem z innymi.
                                                                   Złamany starzec,
                                                                   którego wszystkie
                                                            złe i dobre wysiłki poszły
                                                                           na marne,
                                                     jak moje. Może dlatego jego widok
                                                         nie sprawił mi przyjemności.
                                                              Bardziej spektakularne
                                                                były dla mnie dymy
                                                                 nad Birkenau, bijące
                                                                       z krematoriów,
                                                         w których dzień i noc palono
                                                         zwłoki zagazowanych ludzi.
 114                                                                               115
   110   111   112   113   114   115   116   117   118   119   120