Page 356 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Roman Kent "Jedynym wyjściem była odwaga".
P. 356

to wszystko działo się tu i teraz, nie zaś sześćdziesiąt lat wcześniej. Z tru-
          dem ciągnąłem dalej:

                 W jaki sposób można udokumentować unoszący się w powietrzu
              zapach palonych ciał? Jak można opisać chodzące szkielety, nadal
              żywe, lecz składające się jedynie ze skóry i kości? Jak można usłyszeć
              ich głosy, dotknąć ich, pocieszyć je, zapewnić im pożywienie i opiekę
              medyczną?
                 Wielu z nas przybyło do Auschwitz, nie znając się za życia, lecz
              opuściło to miejsce razem, w postaci niebieskiego dymu wydobywają-
              cego się z kominów. Tych niewielu z nas, którzy mieli dość szczęścia,
              aby przeżyć, nie może tego ani zapomnieć, ani wybaczyć.
                 Często mówi się, że jeden obraz jest wart tysiąc słów. Nie ma
              jednak obrazu, który mógłby przekazać wyraz oczu torturowanych
              więźniów albo poczucie beznadziei i rozpaczy, z którym musieli
              się zmagać. Czy obraz albo słowo pisane może prawdziwie oddać
              haniebną rozkosz na twarzach zwyrodniałych niemieckich opraw-
              ców?
                 Jest więc naszym obowiązkiem uświadomić naszym dzieciom,
              co się dzieje, gdy pozwolimy się rozkrzewić uprzedzeniom i niena-
              wiści. Jestem przekonany, iż jedynie edukacja może uchronić nas
              przed kolejną taką tragedią. Musimy uczyć nasze dzieci w domach
              i szkołach tolerancji i zrozumienia, ponieważ tolerancji nie można
              zakładać z góry – trzeba jej nauczyć. Musimy zaszczepić naszym
              dzieciom wiedzę, iż nienawiść nigdy nie jest dobra, zaś miłość nigdy
              nie jest zła.


             Ze wszystkich sił pragnąłem zaakcentować przeszłość i powiązać ją
          z teraźniejszością. Pomyślałem o swoim wczesnym dzieciństwie. W mło-
          dości nauczyłem się, co to znaczy być częścią rodziny. Nauczyłem się nie
          tylko tego, kim jestem, lecz także – co ważniejsze – że istnieję. Zrozumiałem,
          że istnieję, ponieważ inni dbają o mnie i kochają mnie. Moje życie miało
          wartość. Pamięć o mojej rodzinie i miłości, której zaznałem i którą oka-
          zywałem, pomogła mi przetrwać Holokaust. Niezależnie od tego, co działo
          się w obozach koncentracyjnych i tego, co robili mi Niemcy, nie udało im
          się wmówić mi, że nic nie znaczymy, a nasze życie nie ma żadnej wartości.
          Mówiłem dalej:

                 W ostatnim czasie świat zaznał wiele rozpaczy i smutku za sprawą
              tragicznych wydarzeń w południowo-wschodniej Azji, spowodowa-
              nych straszliwym tsunami, które przetoczyło się przez wiele krajów.


          356
   351   352   353   354   355   356   357   358   359   360   361