Page 11 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.Jan Karski. Człowiek wolności.
P. 11
EMISARIUSZ Z MISJĄ SPECJALNĄ
Zawsze miałem doskonałą pamięć, znałem kilka języków
i dlatego przydałem się jako emisariusz. Jan Karski
Jan Karski szybko stał się emisariuszem Polskiego
Państwa Podziemnego, wysłannikiem, który przewo-
ził tajne informacje z okupowanego kraju do rządu
polskiego we Francji. w styczniu 1940 r. wyjechał
ze swoją pierwszą misją na Zachód. Zawiózł raport
o sytuacji w kraju do Angers we Francji. W kwietniu
przywiózł do Polski instrukcje Rządu rp oraz plecak
z pieniędzmi dla Podziemia.
Podczas kolejnej misji do Francji w czerwcu 1940
roku wpadł w ręce gestapo na Słowacji. Choć uda-
ło mu się niemal w całości prześwietlić mikrofilmy,
które przewoził, miał dużo poważniejszy dylemat.
Powierzono mu plany, tajemnice i szczegóły doty-
czące wewnętrznych spraw Podziemia oraz zlecenia
od przedstawicieli różnych stronnictw politycznych.
Niemcy próbowali zmusić go biciem i torturami do
mówienia. Bał się, że nie wytrzyma kolejnego prze-
słuchania i się załamie. Chciał popełnić samobójstwo.
Pomyślałem o mojej matce, o dzieciństwie, stu-
diach, wielkich planach na przyszłość. Zrobiło mi się
żal, że muszę umierać tak anonimowo, bezsensownie
i banalnie jak rozgnieciony robak. Ani rodzina, ani ko-
ledzy, ani przełożeni z Podziemia nigdy nie dowiedzą
się, jak i gdzie zginąłem, gdzie mnie pochowali. Niem-
cy nie znają mojego prawdziwego nazwiska, a w bajki
o synu lwowskiego nauczyciela nie uwierzyli. Nawet
do głowy im nie przyjdzie, aby męczyć tego człowieka
rozpoznawaniem moich zwłok...
Leżałem w barłogu, czekając, aż stary dozorca
zakończy obchód. Plan był gotowy. Ucieczka od bólu.
Pragnienie śmierci. Wiedziałem, że w mojej religii
katolickiej taka śmierć jest grzechem. Jednak... wspo-
mnienie ostatniego bicia było zbyt żywe. Nie urodzi-
łem się widać na bohatera, który, katowany, do końca
wytrzymuje i umiera z imieniem ojczyzny na ustach .
7
Karski przeciął sobie żyły, ale został odratowa-
ny. Wkrótce polskie podziemie zorganizowało akcję
odbicia go ze szpitala w Nowym Sączu. Dopiero po
latach dowiedział się, że w jego ucieczce pomagało
przeszło 20 osób. W odwecie Niemcy rozstrzelali
ponad 30 osób.
Aby nie zostać zdekonspirowany, Jan Kozielewski
używał pseudonimów. Znany był jako Witold, nosił
też różne nazwiska: Piasecki, Kwaśniewski, Zna-
mierowski, Kruszewski, Kucharski, w końcu został
Karskim.
Zdjęcie z 1944 r. Zbiory Archiwum Hoovera
Jan Karski. Człowiek wolności | 11