Page 247 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ciotka Ester”.
P. 247
A owe Bałuty były przez pięć lat trwania wojny terenem getta, gdzie
Niemcy zamknęli za drutami kolczastymi dwieście tysięcy Żydów. Może
mieli hitlerowcy nadzieję, że otoczenie Bałut i ich genius loci zrobią swoje
i że wraz z kilkudziesięcioma tysiącami Żydów, którzy tu przecież i przed tym
mieszkali, przyczynią się do degradacji fizycznej i moralnej tych dziesiątek
tysięcy, które tu przesiedlono. Na szczęście plany niemieckie zawiodły, ale
to już temat do odrębnych rozważań.
Ciotka Ester jest opowieścią o bałuckich Żydach sprzed czasów Holo-
kaustu, getta i komór gazowych. Jest opowieścią o bałuckim dzieciństwie.
Na ogół we wspomnieniach z czasów dzieciństwa autorzy roztkliwiają się nad
czasem, który minął, nad swoim życiem rodzinnym i w ogóle nad życiem,
nad którym nie wisiał miecz zagłady. Nic z tych rzeczy u Aksztajna. Brutalność
jego wspomnień jest wstrząsająca.
Można by sądzić, że brutalność ta jest zamierzonym chwytem literackim
mającym uatrakcyjnić i nadać polor sztucznej prawdy czemuś, co bez tego
chwytu mogłoby pozostać jeszcze jedną sentymentalną sztampą. Ale dopiero
po przeczytaniu całej książki widać, że nigdzie nie jest autor tak autentyczny,
tak prawdziwy, jak w tych scenach czy dialogach, których brutalność i draż-
liwość są czasami nie do wytrzymania.
***
Ciotka Ester odniosła w Izraelu niewiarygodny sukces. Czytelniczy i wy-
dawniczy. Dość powiedzieć, że nakład jej wyniósł trzydzieści cztery tysiące
egzemplarzy! To tak, jakby w Polsce wydano ją w nakładzie trzystu pięćdzie-
sięciu tysięcy.
Aksztajn pytany, czy napisze następną książkę, zacytował w odpowiedzi
następującą anegdotę:
„Pewien Żyd nosząc pod pachą tałes i tefilin, biegnie w środę ulicą małego
miasteczka. Spotyka go znajomy. – Dokąd tak się spieszysz? – pyta. – Do
burdelu – brzmi odpowiedź. – Z tałesem i z tefilin? – Tak, bo jeśli mi się tam
spodoba, zostanę już na szabas...”.
I komentarz Aksztajna:
– Ze mną tak samo. Jak to przypadnie mi do gustu – spotkam się jeszcze
z czytelnikami. Jeśli mi się nie spodoba, to niech ich diabli wezmą... 247