Page 253 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 253

ale ty nie jesteś taki, jak Szolem… Rozumiesz? Ciebie jesziwa przytrzymałaby
             mocniej…
                 – Mocniej w cuglach, tak? – Jankew podskoczył jak oparzony. Twarz zaczęła
             mu płonąć i głos się załamał. – Do mnie nie masz zaufania, czy tak?
                 – Nie rozumiesz mnie… – objęła go.
                 – Rozumiem cię całkiem dobrze! – Rozgniewany uwolnił się z jej ramion.
             Jego własna matka nie miała o nim dobrego zdania, nie miała zaufania do
             jego pobożności. To raniło serce. A jednak… miała przecież rację. Pospiesznie
             odwrócił od niej głowę, żeby nie odczytała z jego twarzy zarówno bólu, jaki mu
             sprawiła, jak i tego, że się z nią zgadzał. Znała go lepiej niż on siebie. Wiedziała,
             że rzeczywiście nie był taki jak Szolem, że w nim wszystko się poluzowało. Nie
             widział już więcej przed sobą prostej drogi i mógł skręcić równie dobrze w tę, jak
             i w inną stronę. Poczuł, że jest jej winien szczerą odpowiedź.
                 – Ty… – powiedział cicho – ty jednak rozumiesz mnie, mamusiu. – Uśmiechnął
             się blado i dodał: – Kogo jak kogo… ale ciebie nigdy nie będę mógł oszukać.
                 I wybiegł z domu jak na skrzydłach.
   248   249   250   251   252   253   254   255   256   257   258