Page 82 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. "Bałucki słownik 2"
P. 82

1.  Najpierw, póki to była osobna wieś, mówiło się z pewnością
             w Bałutach. Jako o dzielnicy miasta mówi się na Bałutach.
           2.  Człowiek skazany przez carski sąd na czasowy pobyt w określonej
             miejscowości. W XIX w. Bałuty spełniały funkcję taką jak Sybir.
           3.  Mamy wówczas do czynienia z tzw. dyglosją – posługiwaniem się różnymi
             kodami zależnie od funkcji i tematu wypowiedzi, sytuacji aktu mowy
             (np. oficjalnej albo nieoficjalnej, religijnej albo świeckiej itd.).

           4.  Zawartość siajsbeczek ceniona była przez ogrodników, sadowników
             i w ogóle rolników okolicznych, bo siajsa rozlana na grunt zwiększała plony,
             które następnie przywożono z powrotem, by je sprzedać i wyżywić miasto.
             Jak u Tuwima (Bal w operze), który dobrze znał takie łódzkie i bałuckie
             międzywojenne jeszcze widoki: Jadą ze wsi wozy / Aprowizacyjne. /
             Jadą na wieś wozy / Asenizacyjne. / Przy rogatce się minęły /
             Pod szlabanem, / Jak kareta ślubna z karawanem.
           5.  Zakończenie -ara wskazuje na słowotwórstwo ekspresywne, polegające na
             urwaniu cząstki wyrazu podstawowego. Tak od koparka pochodzi powszechniej
             znana kopara (też w znaczeniu ‘szczęka dolna’: „kopara opada”).
           6.  Zdarzyło się później, że rejestratorka w przychodni napisała mi na blankiecie
             zwolnienia lekarskiego w rubryce „miejsce pracy”: Uniwersytet Ucki. Było to
             niestety w czasie stanu wojennego, toteż nie mogłem tego zabytku językowego
             powielić i uchronić od zapomnienia. Przepadł gdzieś w archiwach.
            7.  Tak było i dawniej: w starych księgach miasteczka Łodzi znalazłem
             niejakiego Jana Gucha.
   77   78   79   80   81   82   83   84   85   86   87