Page 16 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 16

– Tato, mam nadzieję, że będziesz na tym nagrywał historie ze swojego
          życia, kiedy pojedziesz na Florydę.
             – Już je znasz – odrzekł.
             – Ale chciałabym je mieć dla dzieci, na przyszłość...
             Nie chciałam powiedzieć „kiedy ciebie już nie będzie”. Wyglądało na
          to, że zrozumiał. Spoważniał na chwilę.
             – Ach – powiedział tylko.
             Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
             Pokazaliśmy mu, jak działa magnetofon.
             – Po co są te wszystkie guziczki i dlaczego są takie małe? – zapytał.
          – Aniu, widziałaś gdzieś moje okulary?
             – Popatrz, Nachman – instruował go David. – Tu jest pauza, gdybyś
          chciał na chwilę zatrzymać opowieść i zastanowić się.
             Podałam tacie okulary. Jego oczy powiększone przez soczewki wyglą-
          dały jak dwie błękitne sadzawki.
             – Nad czym ja się mam zastanawiać? Wszystko jest tutaj – poklepał
          się po głowie.
             – Zobacz, tato, ten guzik naciskasz, jeśli chcesz przewinąć taśmę
          i posłuchać tego, co nagrałeś – wtrąciłam.
             – A do czego są te podwójne strzałki? – zapytał.
             – A, zapomniałam ci powiedzieć, to do szybkiego przewijania do
          przodu – odpowiedziałam.
             – Komu się spieszy? Nie będę tego potrzebował.
             Potem David pokazał mu minikasety.
             – To coś pomieści całą moją historię?
             – Nie, tato, będziesz musiał włożyć nową kasetę, kiedy ta się skończy.
             Ojciec przyłożył obie ręce do głowy.
             – Oj, czy to konieczne? Opowiedziałem wam już dość historii.
             Poprawił okulary zsuwające mu się z małego nosa i wpatrzył się
          w guziki magnetofonu. Nacisnął jeden na próbę, wziął głęboki oddech
          i zaczął:
             – Urodziłem się w roku 1909 w Łodzi, ale w paszporcie wpisany jest
          Przedbórz...
             Urwał nagle i zaczął szukać przycisku.
             – Co się stało, tato? – zapytałam.
             – Chcę... jak to się mówi? Chcę to zmazać, wrócić do początku.
             – Dlaczego?


          16
   11   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21