Page 368 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 368
Zarówno pani X , jak i wszyscy inni moi rozmówcy, opowiadali, że był
cudownym gawędziarzem. Mówił barwnie i pięknie. Trudno było przestać
go słuchać. Miał w zanadrzu niekończące się opowieści z życia i z wyobraźni.
Nikt się nie zastanawiał, ile w tym prawdy, a ile zmyślenia. Miał cudowną,
barwną wyobraźnię.
„Był opowiadaczem z najwyższą gracją. Zabierał słuchaczy w podróż
w czasie i przestrzeni, a gdy kończył, okazywało się, że jest już wieczór” – na-
pisał mi kilka lat później fotograf Yigal Friedman, który użyczył swoich zdjęć
do książek wydanych w Polsce. „Raz na jakiś czas, gdy Lolik chciał sprzedać
obraz, wołał mnie, żebym przyjechał i zrobił zdjęcie obrazu, który prezen-
tował potencjalnemu klientowi. To było zawsze wyjątkowe doświadczenie.
Lolik opowiadał z humorem, mądrością o swoim życiu i ogólnie o życiu.
W zamian za fotografię zawsze proponował mi rysunek, ale mnie wystarcza-
ły jego historie. Tylko podczas ostatniego razu, zgodził się, że ja zrobię mu
zdjęcie. Dlatego je mam”.
Arie Aksztajn zapisał się mocno w pamięci mieszkańców Rosz Piny. Kilka
lat po jego śmierci postawili ławeczkę „ku pamięci ukochanego przyjaciela”
z umieszczonym na niej cytatem: „Jesteś moją utraconą ziemią na zawsze…”
z wiersza, którego autorem był izraelski poeta Yoram Tahar-Lev. Ławeczka
Aksztajna stoi blisko jego pracowni i galerii, w której wciąż można oglądać
jego prace.
Ale nigdzie i u nikogo nie znalazłam żadnych biograficznych tropów,
które pisarz zapewne celowo gubił albo mylił. Od tamtego czasu skle-
jam te puzzle, lecz chyba nigdy nie uda mi się ułożyć pełnego obrazka.
To jednak nie przeszkadza temu, by wykreowany przez Ariego Aksztajna
świat bałuckich uliczek, podwórek i bohaterów, wiódł swoje niezależne
od autora życie.
W Ulicy Dolnej, którą oddajemy po raz pierwszy w ręce polskich Czy-
telników, bohaterowie książki znowu wędrują po Zgierskiej, Wolborskiej,
Flisackiej i Dolnej. Są na Bałuckim Rynku, uciekają zakamarkami przez
bałuckie podwórka. I choć poznajemy tu nowe opowieści Awruma Lajba
i nowe postaci, a nawet wyjeżdżamy na jakiś czas z Łodzi, by przyjrzeć się
żydowskiej prowincji w drodze do sławnego cadyka, wracamy też do historii
i miejsc opisanych w pierwszej części, bo – jak przekonuje narrator – ulica
366 Dolna naznacza na całe życie.