Page 61 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Bobkowski. CHULIGAN WOLNOŚCI.
P. 61
61
Jerzy Giedroyc – Andrzej Bobkowski,
Listy 1946-1961, opublikowane
zostały przez wydawnictwo Czytelnik
w 1997 r.
Kochany Panie Jerzy!
Piszę jeszcze parę słów, bo wczoraj wieczorem, jak doszedłem do przytomności, uświadomiłem
sobie, że popisałem Panu cały szereg głupstw i wprost niegrzeczności, po których miałby Pan zu-
pełnie prawo posłać mnie do wszystkich diabłów. Niech Pan będzie pewny, że w żadnym wypadku
nie chciałem Panu zrobić przykrości lub – co gorsza – obrazić czymś Pana. Jestem tak potwornie
przepracowany, że myśli zebrać nie mogę, dosłownie kręci mi się w głowie, zażywam jakieś pastyl-
ki na nerwy – jednym słowem, gdy dostałem Pana list i odpisałem półprzytomnie, musiałem na
pewno pisać „barbaridades”. (…)
Strasznie mnie męczy, a raczej wymęczyło to istnienie na dwóch poziomach. Przez ostatnie
miesiące cały czas pisałem i równocześnie pracowałem – obydwie rzeczy tak pochłaniające, że nie
zostało we mnie ani kawałka suchej nitki, jestem wypalony jak stary tygiel. I teraz zastanawiam
się, czy warto, bo zupełnie między nami i z całą szczerością mówię Panu, że obydwie nowele, które
napisałem, nie biorą mnie. Może przez zmęczenie, choć mnie się wydaje, że tak naprawdę to to
Jerzy Giedroyc, redaktor nie tego, choć efektowne. Basia jednak twierdzi, że dobre, więc staram się jej uwierzyć i poszlę
paryskiej „Kultury”, z którym Panu. Ale na kiedy? Jak mi Pan da „deadline”, to może wtedy kupię wódki, zamknę się na dwa
Bobkowski korespondował dni i wykończę. Nie mam siły myśleć o przepisaniu.
przez kilkanaście lat
Ściskam Pana mocno, mocno i proszę mi wierzyć, że na pewno jestem Pana największym
Ściskam Pana mocno, mocno i proszę mi wierzyć, że na pewno jestem Pana największym
Andrzej
przyjacielem aż do śmierci. Za dużo nas łączy w tym krótkim, parszywym życiu.
przyjacielem aż do śmierci. Za dużo nas łączy w tym krótkim, parszywym życiu. Andrzej
Z listu do Jerzego Giedroycia, 23 listopada 1955
WYDAWCA DOSKONAŁY Chuligan wolności
Przez wszystkie lata, kiedy Bobkowscy mieszkali
w Gwatemali, Jerzy Giedroyc był ich największą osto-
ją. To on mobilizował Andrzeja do pracy, namawiał
do pisania, inspirował różne działania. Bez niego
prawdopodobnie Szkice piórkiem nigdy nie ujrzałyby
światła dziennego, bo na pewno żaden inny emigra-
cyjny wydawca nie zdecydowałby się na publikację tak
dużego i w gruncie rzeczy kontrowersyjnego dzieła.
A przede wszystkim nikt tak skutecznie nie nama-
wiałby go do przygotowania ich do druku. Można
zaryzykować tezę, że bez Giedroycia nie byłoby Bob-
kowskiego pisarza, bo rozmieniłby się na drobne Bobkowski
w Gwatemali, walcząc o przetrwanie. Po śmierci pi-
sarza w Bibliotece Instytutu Literackiego wydał roz-
proszone teksty Andrzeja pt. Coco de Oro. Listy z
lat 1946-1961 Andrzej Bobkowski – Jerzy Giedroyc
(wydane w 1997 roku) to dokument ich wyjątkowej
przyjaźni.
Katalog A Bobkowski 165 x 235_11 sierpnia.indd 61 2013-09-16 18:28:54