Page 56 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Naród Zatracenia.
P. 56

Przerażający i frapujący świat.
         Jak w baśni, tylko że tutaj
         wszystko było prawdziwe:
         zmarły na tyfus mężczyzna,
         trzymający się framugi
         niczym nadziei, dziewczyna,
         która z głodu wyskoczyła
         przez okno, dom kolonijny
         dla dzieci na Marysinie,                                                                            Z czasem mój podziw dla nich                Niemcem, a Żydem być
         niewolnicza praca i „życie getta”,                                                                   zaczął dorównywać strachowi.           nie chciałem. Nie pasowałem
         czyli nadgniłe kartofle,                                                                               Byli czyści, syci, władczy,     do nikogo. W każdym otoczeniu
         o które Żydzi bili się na oczach                                                                    zdrowi, dobrze zorganizowani,                czułem się obcy, inny,
         swoich współziomków, a czasami                                                                  uśmiechnięci – stanowili całkowite      wyjątkowy, od pierwszego dnia,
         roześmianych Niemców,                                                                                      przeciwieństwo Żydów.                     od pierwszej chwili.
         którzy bez powodu rzadko                                                                                 Ja jednak nie mogłem być
         wchodzili do getta.



         56                                                                                                                                                                     57
   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60   61