Page 18 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Klub Kuriera.
P. 18
18 JAN KARSKI W GETCIE WARSZAWSKIM I OBOZIE W IZBICY LUBELSKIEJ
JAN KARSKI W GETCIE
WARSZAWSKIM I OBOZIE KAMI" WESOŁA
W IZBICY
LUBELSKIEJ
Jesienią 1942 r. zbliżał się termin wyjazdu Jana Karskiego, coś sprzedać. Jakieś nędzne resztki tego, co im pozos-
kuriera i emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego, tało. Niekiedy przedmioty wręcz surrealistyczne. Jakaś
w kolejną misję. Jej celem miało być przewiezienie raportów kobieta trzymała przed sobą abażur lampy. Chłopiec
i informacji na temat sytuacji politycznej, militarnej obok niej wyciągał przed siebie karafkę w kształcie ryby
i społecznej w Polsce pod okupacją. Adresatem raportu i puste blaszane pudełko po paście do butów „Kiwi”. Mijali nas
był Rząd Polski na emigracji. Wyprawa zapowiadała się ludzie o dzikim spojrzeniu błyszczących od gorączki oczu. Gdzieś
na długą i niebezpieczną. Tym razem Karski musiał dostać biegli, śpieszyli się. Czegoś gwałtownie szukali. Może – kogoś.
się przez okupowaną Europę do Londynu. Karski widział W powietrzu wisiało nienaturalne napięcie, chorobliwa aktywność,
się z przedstawicielami stronnictw politycznych, Armii jakby przedśmiertne pobudzenie. Swoją sztuczną ruchliwością
Krajowej i Delegatem Rządu na Kraj. Zbierał informacje i zabieganiem chcieli oszukać śmierć? Panował smród.
i wiadomości, które miał zabrać na zachód. Wśród wie- Ulice były niesprzątane. Rynsztoki wypełnione fekaliami.
lu rozmów doszło również do propozycji spotkania się I trupy. Nagie trupy... Wyjrzałem przez okno. Środkiem ulicy
z przedstawicielami polskich Żydów. Emisariusz zgodził szło dwóch młodych Niemców w mundurach. Byli wysocy,
się bez wahania. Wydarzenie to na zawsze zmieniło życie wysportowani. Jeden z nich trzymał w ręku pistolet. Ulica
Jana Kozielewskiego i do końca związało go z historią była pusta. Wodził wzrokiem po oknach. Przystanęli. Ten
narodu żydowskiego. z pistoletem uważnie wpatrywał się teraz w jakiś punkt.
Do spotkania doszło w mieszkaniu w kamienicy przylega- Uniósł broń i starannie wycelował. Padł strzał. Doleciał
jącej do warszawskiego getta. Rozmówcami Karskiego nas brzęk szkła i rozpaczliwy okrzyk bólu. Strzelający uniósł
byli Menachem Kirszenbaum, delegat syjonistów, oraz rękę w geście satysfakcji. Jego kolega zamaszyście pok-
Leon Fajner z Bundu. To, co usłyszał od nich, było wstrząsa- lepał go po plecach. Następnie ruszyli wolnym krokiem
jące. Obozy zagłady, gazowanie ludzi, getto i warunki w kierunku bramy wyjściowej getta. Gestykulowali, śmiali
w nim panujące, choroby, głód i powszechna śmierć, to się, coś do siebie głośno mówili[...]“. Karski dwa razy dostał
wszystko było przerażające. Trudno było w to uwierzyć się do getta. To, co widział, ciężko było mu opisać. Często
nawet w warunkach wojny. Karskiemu zaproponowano powtarzał : „To był inny świat”. Każdy mieszkaniec getta
wejście do getta i zobaczenie warunków w nim panujących praktycznie żył na ulicy. Żydzi, aby dostać cokolwiek, co
na własne oczy. „…Miałem o tym powiadomić świat. Relacja mogliby zamienić na jedzenie, żebrali lub sprzedawali
miała być czymś więcej niż tylko powtarzaniem słów moich zupełnie bezużyteczne rzeczy. Wszystko po to, aby żyć.
rozmówców. Zaproponowali, abym udał się do getta…”. Płacz, głód. Według Jana Karskiego to, co zobaczył,
Kurier wraz z Feinerem weszli do getta tunelem łączącym było rodzajem piekła. Gdy tylko na ulicach pojawiali się
kamienicę „aryjską” przy Muranowskiej 6 z „żydowską” niemieccy oficerowie, zapadała cisza. W powietrzu czuć
przy Muranowskiej 7. było strach. Oficerowie często bez zastanowienia strzelali
„[...] Przede wszystkim odniosłem wrażenie, że cała ludność do przypadkowych ludzi. Na ulicach codziennie umierały
dzielnicy z jakiegoś powodu znalazła się na ulicy. Idąc dziesiątki, nawet setki Żydów.
chodnikiem, potykaliśmy się o kobiety, mężczyzn i dzie- Mając informacje od przedstawicieli Żydów o obozach
ci. Byli ubrani tak nędznie, że nasze ubrania wydały mi zagłady, Jan Karski zdecydował się jeden z nich zobaczyć.
się jakimiś strojami wieczorowymi. Byli wychudzeni, Dzięki kontaktom Armii Krajowej stało się to możliwe.
głodni i chorzy. Siedzieli na ziemi, usiłując żebrać lub Emisariusz miał wejść do obozu zagłady w Bełżcu, jednak