Page 19 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom pierwszy.
P. 19

i potem ważył je na sznurkowej wadze – każdemu musiała przypaść dokładnie
             taka sama kromka chleba? Jego oczy płonęły głodem. Jego nozdrza drżały żądzą.
             Strącał lepiące się do palców okruszki, po czym dołączał je, wydawało się, do
             każdej porcji po równo. A ty nie widziałaś później, że jego część jest mniejsza,
             skurczona? Tobie dokładał to, czego brakowało w jego porcji – okruszki chleba,
             drobinki życia – dla twych rąk. One muszą być silne.
                – Zostaw mnie!
                – Nie zostawię cię. Będę w twym umyśle rozdrapywać dzień, jak rozdrapuje się
             zaschłą ranę, która i tak nie może się zabliźnić. Inne tory widziałaś, inne wagony.
             Czerwone wagony bydlęce, które zaniosły cię z getta do stacji kolejowej Auschwitz.
                – Nie przywołuj tamtego dnia!
                – Pamiętasz, jak stałaś naga, z głową ogoloną do gołej skóry, ale z darowa-
             nym życiem? Pamiętasz?
                – Pomóż mi, bracie.
                – Pomogę ci i będę towarzyszyć twym krokom. Nie bój się, dziecko. Pójdziesz
             do drzewa wiśniowego na naszym podwórku. Przyniesiesz stamtąd kwiatowy pyłek
             dla twego dnia i siłę dla twej radości; nie będzie już więcej umierać na krawędzi
             twej duszy. Znów poczujesz dłonie ojca na swojej głowie. Z jego palców spłynie
             na twego ducha zbawczy spokój. Znów spotkasz swych bliskich i zabierzesz do
             swego życia ich oddanie – ich błogosławieństwo dla tego nowego życia, które
             w tobie nadchodzi.
                – A ty?… Znikniesz?
                – Wydaje ci się – do zobaczenia pod wiśnią.


                                               *



                Odeszła od okna, wzięła ołówek i zapisała tę rozmowę. I tak zaczęła się jej
             droga... Zwinęła się na swym krześle, zamknęła oczy i zajrzała w głąb siebie,
             a tam znalazła wielki niepokój. Nagle przypomniała sobie o bagażu, który do-
             stała od niego. O swoim bagażu? – To była troska i tęsknota. Zawinęła się w nie
             i wówczas zrobiło jej się ciepło. Wzięła plik białego papieru.
   14   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24