Page 9 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb "Bociany. Opowieść o sztetlu”.
P. 9
1
Miasteczko Bociany leżało wtulone między Niebieską Górę i Białą Górę jak
gniazdko, z którego wyzierały niczym dzioby piskląt szpiczaste strzechy i dachy
pokryte ceglastym gontem. Zapadłe, zapomniane miasteczko, gdzie czas zdawał
się być zapóźniony, a wieści mocno już przyprószone siwizną docierały tu szeroką
aleją topolową z pobliskiej miejscowości Chwosty, która pośredniczyła między
Bocianami a światem.
Dolina, w której leżały Bociany, stanowiła odnogę koryta Wisły, co sprawiało,
że miasteczko otaczały bagniska, ale też błogosławiło teren żyzną glebą. Pola
z żytem, pszenicą, owsem i kartoflami, zielone łąki pastewne oraz sady ciągnęły
się daleko. W tej zielono-złotej krainie wyrastała gdzieniegdzie niczym wyspa
ciemna połać lasu, albo lśniąca tafla stawu.
Nazwy Niebieskiej i Białej Góry wzięły się stąd, że latem ta pierwsza okrywała
się kobiercem niebieskich chabrów, a druga – białych margerytek. W letni dzień
te chabry i margerytki razem z czerwonymi makami i żółtymi mleczami zalewały
łąki, wzgórza i wspólnie z konwaliami, niezapominajkami w mokradłach, wodny-
mi liliami na stawach, złotymi łanami, zielenią łąk, mrokiem lasów sosnowych,
świetlistością brzezin – tworzyły jeden barwny, żywy dywan. Nie tylko jaśniał on
w lustrze nieba, ale też mienił się w powietrzu, które było tam tak krystalicznie
czyste, że nigdy nie było się pewnym, czy chmury na horyzoncie rzeczywiście są
chmurami, czy konturami dalekich Tatr, które należały już do Cesarstwa Austrii.
Poza tym, że zgiełk wielkiego świata docierał do Bocianów później niż do
innych miasteczek, zasadniczo nie różniły się one od nich. To znaczy, w istocie
była to wieś z drewnianymi chałupami, a jej oficjalnym przedstawicielem nie był
burmistrz, a powiatowy naczelnik. Prestiż miasteczka Bociany zapewniły sobie
tym, że posiadały brukowany rynek otoczony paroma murowanymi budynkami,
które sterczały w półkolu jak nierówne, wyszczerbione zęby. W poczet tych 9