Page 361 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi - Chava Rosenfarb. Drzewo życia - tom trzeci.
P. 361
Nastały prawdziwe upały i szychy z getta opuściły zimowe mieszkania, przenosząc
się do letnich rezydencji na Marysinie – do „Carskiego Sioła” . Inni ważniacy,
1
nieposiadający własnych letnisk i niezaprzątający sobie głów dwoma gospodar-
stwami, spędzali po dwa-trzy tygodnie w którymś z domów wypoczynkowych,
gdzie można było ponarzekać na nadmiar jedzenia.
Wieczorami chadzali z jednego ogrodu do drugiego w odwiedziny. Dobierali
się podług miejsca w hierarchii i wysokości dochodów. Ludzie Rumkowskiego
szli do innych ludzi Rumkowskiego, młodzieńcy Welnera do innych młodzieńców
Welnera, a donosiciele z Kripo trzymali ze swoimi. W braterskiej kompanii roz-
mawiano o polityce, życząc sobie rychłego końca wojny.
Im lepsze stawały się informacje radiowe, im bliższy wydawał się kres wojen-
nej zawieruchy, tym poważniejsze usprawiedliwienie znajdowano dla organizo-
wania pohulanek. Bawiono się nerwowo, niespokojnie, przerzucając ulubionym
powiedzonkiem Herr Schattena: „Po nas – choćby potop!” . Herr Schatten sam
2
się ostatnio rozpił i było lepiej, że nie pokazywał się na spotkaniach w ogrodzie.
Późno wieczorem gdzieniegdzie rozbrzmiewał patefon, cicho, dyskretnie.
Podnoszono się z leżaków, pozostawiając resztki pożywienia dla służby, krew-
nych czy znajomych sprzed wojny, i udawano się na zielony parkiet. Mężczyźni
1 Mieszkańcy getta nadawali różne nazwy tej części żydowskiej dzielnicy na Marysinie, gdzie znaj-
dowały się wille dla zamożnych i dobrze ustawionych przedstawicieli administracji. Były to Szysz-
kowice, Carskie Sioło (od nazwy rezydencji carskiej pod Petersburgiem) czy Jachsentówka (od
słowa jachsonim w języku jidysz – szlachetnie urodzeni, uprzywilejowani).
2 Powiedzenie przypisywane markizie de Pompadour, która znana była z rozrzutności i żyła tak,
jakby liczyła się wyłącznie chwila obecna. 359