Page 17 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 17
Szklarz ze skrzynką szyb na plecach wołał:
– Kobiety z parteru… kobiety z góry… wstawiam szyby!
Tymczasem drugi Żyd wykrzykiwał:
– Garnki do załatania… miski… wiadra!
Pojawił się też zbieracz szmat ze swoim wózkiem.
– Dla pana i pani… talerzyki za gałgany! – wydzierał się.
Zdarzało się, że widziała występ śpiewaka podwórkowego, który dawał koncert.
Trzymając się jedną ręką za ucho, tańczył, wybijając przy tym rytm laską. Czasami
pojawiała się też rodzina sztukmistrzów pokazująca swoje akrobatyczne popisy
na rozpostartym dziurawym worku. Bywała też słuchaczką koncertu klezmerów ,
15
kalek, którzy grali na krzywych, połamanych straszliwie skrzypiących instru-
mentach. Albo gry kataryniarza, na którego katarynce siedziała świnka morska.
Sprzedawał on środki na ból głowy, serca i zębów, wołając przy tym: „Prze-
powiadam przyszłość… Kto chce poznać swój los? Całą przeszłość, przyszłość
i teraźniejszość, tylko za dwójkę! ”
16
Binele bardzo chciała, aby powróżył, co się z nią stanie w tym mieście – ob-
cym, zapierającym dech w piersiach, ale żal jej było dwóch kopiejek. Poza tym
obawiała się, że kataryniarz wywróży, iż ojciec przyjedzie jej szukać – i ją znajdzie.
W wielkim zamieszaniu panującym na podwórku dostrzegała od czasu do
czasu eleganckie paniusie przechodzące obok jak wędrowne gwiazdy, które
oświetlają szare niebo. Wystrojone w płaszcze z futrzanymi kołnierzami czy też
z lisami zarzuconymi na ramiona, ukrywszy szlachetne dłonie w ciepłych futrza-
nych mufkach, dreptały nobliwym, ostrożnym kroczkiem w bucikach na wysokich
obcasach, przyciągając uwagę wszystkich. Binele wydały się jeszcze bardziej
wystrojone niż córki arendarza w Bocianach, lecz nie było czego zazdrościć
17
tym jaśniejącym wspaniałym „istotom”, bo przecież należały do innego rodzaju
stworzeń. Można je było tylko podziwiać z otwartą gębą.
Kiedy Binele ujrzała te same damulki wyglądające zza tiulowych firanek
w oknach na pierwszym piętrze, wydało się jej, że służba dla takich osób byłaby
największym szczęściem, o jakim tylko mogłaby marzyć. I z wielką zazdrością
spoglądała na służące w białych fartuszkach i wdzięcznych chusteczkach na
głowach, które wychodziły z tych wspaniałych mieszkań obładowane podusz-
kami i pierzynami, prześcieradłami i chodniczkami, aby je wytrzepać plecionymi
słomianymi trzepaczkami na trzepakach rozstawionych na podwórku. Dlaczego
15 Klezmer – tradycyjny żydowski muzykant grający na weselach oraz innych uroczystościach i zaba-
wach albo w karczmach.
16 W Łodzi obowiązującą walutą był rubel, który dzielił się na 100 kopiejek. Kataryniarz sprzedawał
swoje atrakcje za dwie kopiejki.
17 Arendarz – karczmarz, szynkarz. 17