Page 100 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Jesteśmy drzewami wiecznymi.
P. 100

syjonistycznej. Zbiórki dawały mu radość i nadzieję, że kiedyś zakończy się
          wojna i nadejdzie nowe, lepsze życie. Jednak gdy wracał do domu i widział
          panującą tam nędzę, załamywał się. Starał się więc działać: współtworzył
          kółko literackie i samokształcące, założył biblioteczkę, pisał artykuły i wiersze,
          brał udział w dyskusjach o przyszłości. Latem 1944 roku zachorował i, pod-
          czas jego pobytu w szpitalu, jego rodzice i brat zostali wywiezieni z getta.
          Chaim znalazł się w jednym z ostatnich transportów do Auschwitz. Wyruszył
          ze stacji Radegast wraz z pracownikami wydziału metalowego 29 sierpnia
          1944 roku. Na miejsce dotarł 1 września. – Zanotowałem jeszcze w wagonie
          w moim dzienniku: „Przyjechaliśmy na miejsce, które nazywa się Auschwitz.
          Widocznie to jest sanatorium, bo ludzie chodzą w piżamach”. O Auschwitz nic
          nie wiedzieliśmy, możliwe, że dorośli wiedzieli – ja nie – wspomina.
          Po kilku dniach w Auschwitz Chaim został przewieziony do Stutthofu i stał się
          numerem 84209. Pracował w fabryce betonu, a kilka tygodni później trafił
          do Stolp (Słupska), gdzie funkcjonowały warsztaty naprawy wagonów. W lu-
          tym 1945 roku został wywieziony do Burggraben i stamtąd w marszu śmierci
          przeszedł na Hel. O mało nie stracił życia w barce rzucanej na falach Bał-
          tyku, co barwnie potem opisał w swoich dziennikach. Był wtedy świadkiem
          zatopienia niemieckiego liniowca Cap Arcona. Wyzwolony w maju 1945
          roku, musiał zostać w szpitalu z powodu bardzo niskiej wagi (ważył zaledwie
          28 kilogramów!) i gruźlicy. Po trzech miesiącach został zabrany przez Czerwony
          Krzyż do Szwecji, gdzie przez dwa lata poddawał się kuracji. Wtedy zaczął
          spisywać pamiętnik, który prowadził do 1950 roku.
          Wiosną 1947 roku przedostał się nielegalnie na statku „Chaim Arlozorov”
          do wybrzeży Palestyny. Tam mieszkał jego dziadek ze strony ojca Jehuda
          Kozienicki, a także rodzeństwo ojca – brat Rafał i siostra Rywka. Chaim
          wiedział już, że wojnę przeżył jego brat Ezra. Miał też kontakt z członkami
          syjonistycznej organizacji, którzy przeżyli wojnę i też marzyli o Erec Izrael.
          W czasie bójki z Brytyjczykami na statku został ranny i osadzony w obozie
          dla internowanych w Atlit niedaleko Hajfy, z którego później uciekł. Wstąpił
          do kibucu Miszmar Haszaron, ale chciał walczyć. W maju 1948 roku zgłosił
          się do wojska. Walczył w izraelskiej wojnie o niepodległość. Był członkiem
          elitarnej brygady piechoty Givati. Potem założył rodzinę. Jego żoną została
          Estera Zalcberg. Zamieszkali w Givataim, rodziły się ich dzieci: syn Sammy
          urodził się w 1954 roku, córka Orly – w 1959 roku. Wnukowie Chaima  to
          Einor, Ido, Gaya i Mia.
          Chaim Kozienicki przez wiele lat przyjeżdżał do Polski z grupami młodzieży
          izraelskiej, by  pomóc im poznać historię Holokaustu, ale także historię polskich
          i łódzkich Żydów. W 1997 roku ukazały się po hebrajsku jego wspomnienia pt.
          Neurim batofet, a w 2009 roku w polskim tłumaczeniu Dorastanie w piekle.
          W sierpniu tego samego roku Chaim Kozienicki otrzymał krzyż Kawalerski
          Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za polsko-żydowski dialog.






         100
   95   96   97   98   99   100   101   102   103   104   105