Page 112 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. "Fragmenty pamięci".
P. 112
Wielka Szpera 5-12 września 1942 The Great Szpera, 5-12 September 1942
Ja miałam wtedy niespełna 9 lat, ale według wcześniej zmienionej metryki ukończone 10. Przecho-
dziłam odrę z bardzo wysoką gorączką, kaszlem i światłowstrętem. A tu dzieci, szczególnie młodsze,
zabierano bez wyjątków, nikt zresztą nie pytał o dokumenty. Byłam mała, drobna, chora, a więc po
prostu do zabrania. Gdy w drzwiach naszego mieszkania stanął żydowski policjant, Mama zasłoniła
sobą wystającą zza szafy część łóżka, w którym leżałam, i na pytanie o dzieci odpowiedziała kate-
gorycznie: „żadnych dzieci tu nie ma!”. Do dziś nie wiem, czy policjant mnie nie widział, czy widzieć
nie chciał – dość, że oświadczył nadzorującemu Niemcowi, że dzieci w tym mieszkaniu nie znalazł.
Nie znaczyło to, że niebezpieczeństwo już minęło, bo szpera trwała dalej i w każdej chwili mogła
pojawić się policja czy Niemcy, aby dokonać ponownego przeszukania.
Ratunek nadszedł jeszcze tego samego dnia (a może następnego?) w osobie młodszego brata wujka
Salka – Moryca. Przybiegł on ze specjalną przepustką zabezpieczającą przed wysiedleniem z getta,
podpisaną przez samego Biebowa, pana życia i śmierci w getcie.
Wujek zaprowadził mnie do dawnego szpitala Kasy Chorych przy ul. Łagiewnickiej 36. Pamiętam, że
szliśmy przez całkowicie opustoszałe ulice, popychani przez porywisty wiatr wznoszący tumany ku-
rzu i śmieci. Było to dla mnie przerażające. Miałam wrażenie, że wszyscy umarli. Na Łagiewnickiej,
w pomieszczeniach zlikwidowanego już szpitala, zostali zgrupowani ci, którzy mieli dokumenty za-
bezpieczające przed deportacją. Stamtąd nie wygarniano już kolejnych ofiar. Nie pamiętam, czy zgro-
madzone zostały tam tylko dzieci czy także osoby dorosłe. Zapamiętałam wielki tłok i to, że spałam
na jakimś materacu (czy sienniku?), bo łóżek nie było. Nie wiem, jak długo przebywałam na Łagiew-
nickiej ani jak wróciłam do domu.
Z opowiadań Rodziców wiem, że było to dla mnie ocalenie, bo wkrótce po moim wyprowadzeniu
z domu doszło do kolejnej akcji. Wszyscy mieszkańcy ul. Urzędniczej i Drukarskiej, a pewnie i innych
położonych w pobliżu, zostali spędzeni przed domy i mundurowy esesman wygarnął do transportu
wszystkie dzieci, które udało się ukryć poprzednio, i tych dorosłych, których uznał za niezdolnych
do pracy.
Zofia Lubińska-Rosset,
fragment książki Okruchy pamięci. Crumbs of Memory, Łódź 2022
112